W październiku 2020 r. została opublikowana encyklika papieża Franciszka „Fratelli tutti” o braterstwie i przyjaźni społecznej. Dokument został uroczyście podpisany w Asyżu, przy grobie św. Franciszka, do którego ciągle odwołuje się obecny biskup Rzymu. Jest to drugi tej rangi dokument obecnego papieża dot. spraw społecznych. Encyklika „Laudato si” z 2015 r. również przywołuje osobę Biedaczyny z Asyżu, który może inspirować ludzi zaangażowanych w budowanie świata sprawiedliwego i bardziej ludzkiego.
„Fratelli tutti” to dokument zbudowany w znakomitej części z autocytatów Ojca Świętego, który wyraźnie sugeruje, że chciał dokonać pewnego podsumowania. „Zagadnienia związane z braterstwem i przyjaźnią społeczną zawsze należały do moich trosk. W ciągu ostatnich lat nawiązywałem do nich wielokrotnie i w różnych miejscach. W tej encyklice pragnąłem zebrać wiele z tych wypowiedzi, umieszczając je w szerszym kontekście refleksji” (n. 5). W tym samym punkcie papież wyjaśnia, że ta encyklika stanowi niejako rozwinięcie „Dokumentu o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”, podpisanego w Abu Zabi w 2019 r. wspólnie z Wielkim Imamem Ahamdem Al -Tayyebem. Osobę Wielkiego Imama i ich wspólną deklarację z Abu Zabi autor przywołuje na następnych stronach kilkukrotnie.
Encyklika „Fratelli tutti” jest dokumentem bardzo obszernym, poruszającym wiele różnych zagadnień z zakresu nauki społecznej Kościoła; o niektórych sprawach mowa jest kilkukrotnie w różnych punktach, co raczej utrudnia odbiór tekstu, mimo zastosowania prostego języka. Nie jest to spójny i systematyczny „wykład”, do którego przyzwyczaili nas poprzednicy papieża Franciszka. Mimo to, encyklice należy się nasza uwaga oraz osobista lektura samego tekstu, a nie jedynie upraszczających komentarzy publicystycznych, których nie brak w Internecie. Warto przeczytać ją tym bardziej, że została ostatecznie zredagowana w kontekście epidemii, z którą ludzkość boryka się od przeszło roku.
Pomijając rozmaite zarzuty komentatorów dot. treści encykliki, chcę zwrócić uwagę na wybrane tematy, których wyboru – z racji ich mnogości – dokonuję subiektywnie. We wstępie papież zauważa, że obecny kryzys epidemiczny ujawnił wielkie złudzenie epoki globalizacji: „ujawniła się wyraźnie niezdolność do wspólnego działania. Pomimo, że jesteśmy hiper-połączeni, ujawniło się rozbicie, które utrudniało rozwiązywanie problemów, które dotyczą nas wszystkich” (n. 7). Wielkie narracje o wspólnym świecie rozpadają się na naszych oczach. Ponadto „podsyca się proces utraty zmysłu historycznego (…). Dostrzegamy kulturowe przenikanie pewnego rodzaju „dekonstrukcjonizmu”, według którego ludzka wolność próbuje budować wszystko od zera” (n. 13). Zerwanie, o którym mowa dotyka również cywilizacji ufundowanej niegdyś na chrześcijaństwie, dawnej Christianitas, której już nie ma. Dlatego też papież przywołuje kategorię prawa naturalnego, moralnych energii ukrytych w sercu człowieka, apelując o budowanie porządku społecznego na fundamentach etycznych, czego najdosadniejszym przykładem jest ostatni rozdział encykliki, gdzie cytując św. Jana Pawła II przypomina, że „jeżeli nie istnieje prawda transcendentna, przez posłuszeństwo której człowiek zdobywa swą pełną tożsamość, to nie istnieje żadna pewna zasada, gwarantująca sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi (n. 273)”. „Należy uznać, że jedną z najważniejszych przyczyn kryzysów współczesnego świata jest znieczulone ludzkie sumienie […] (n. 275)”. Odwołanie do wspólnej „bazy” naturalnej, do powszechnego rozeznania i uznania praw ludzkich, tego co słuszne i sprawiedliwe, wydaje się bardzo adekwatne w przesłaniu do świata coraz bardziej zobojętniałego na transcendencję (przynajmniej w szeroko pojętym świecie zachodnim) i zróżnicowanego pod wieloma względami.
Papież wzywa do respektowania przyjętej już przez społeczność międzynarodową Karty Narodów Zjednoczonych i innych dokumentów, zwłaszcza zapisów definiujących prawa człowieka (nn. 22, 23, 173). Trudno nie zgodzić się z papieżem, gdy pisze o osłabieniu władzy państw narodowych (n. 172), również przez międzynarodowe korporacje dysponujące olbrzymim kapitałem ekonomicznym, czy manipulowaniu procesami demokratycznymi przez wielkie ośrodki medialne (n. 45). Jakże znamienne są uwagi o fałszywym uniwersalizmie, „kogoś, kto musi nieustannie podróżować, ponieważ nie może znieść i nie kocha swojego narodu” (n. 99) z jednej strony, a z drugiej o populistycznych wypaczeniach słowa „lud”, ponieważ „lud żywy, dynamiczny, z przyszłością, to taki, który jest stale otwarty na nowe syntezy włączając to, co inne” (n. 160). W nawiązaniu do obecnej od lat w polskiej publicystyce „pedagogiki wstydu” warto odnotować uwagi o niskiej samoocenie narodowej i niszczeniu poczucia własnej wartości (nn. 51, 52).
Najbardziej intrygującymi wątkami zdają się jednak być rozważania dotyczące własności prywatnej, kary śmierci i wojny. „Tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i nienaruszalne i podkreślała społeczną funkcję wszelkiej formy własności prywatnej” – pisze papież Franciszek. Przywołując nauczanie swoich poprzedników papież konstatuje, że „prawo do własności prywatnej może być uznane jedynie za wtórne prawo naturalne i wywodzi się z zasady powszechnego przeznaczenia dóbr stworzonych (…)” (n. 120). „Istotnie, działalność przedsiębiorców jest szlachetnym powołaniem zmierzającym do wytwarzania bogactwa i udoskonalania świata dla wszystkich. (…) W każdym jednak przypadku te zdolności przedsiębiorców, które są darem Boga, powinny być wyraźnie ukierunkowane na rozwój innych osób i na przezwyciężenie nędzy (…)” (n. 123).
W kwestii kary śmierci papież Franciszek dokonał istotnej korekty nauczania Kościoła. Wprawdzie już św. Jan Paweł II intensywnie zabiegał o jej definitywne zniesienie, ponieważ współczesny wymiar sprawiedliwości dysponuje wystarczającymi i skutecznymi środkami izolacji i resocjalizacji więźniów. Jednak zapis o karze śmierci jako ostatecznym środku obrony porządku i dobra społecznego znajdował się w Katechizmie Kościoła Katolickiego aż do 2018 r., kiedy to papież Franciszek dokonał jego aktualizacji. O tej sprawie papież pisze szerzej w rozdziale siódmym encykliki (nn. 263 – 270).
W kwestii wojny papież przywołuje „ścisłe warunki prowadzenia uprawnienia moralnego” zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Jednakże zauważa, że obecnie ludzkość dysponująca tyloma środkami zaradczymi rozwiązywania konfliktów z jednaj strony oraz niespotykanymi nigdy wcześniej zasobami militarnymi z drugiej, iż wojna wydaje się dziś absolutnie nieadekwatnym środkiem przywracania sprawiedliwego porządku (nn. 256 – 262).
Podsumowując, encyklika „Fratelli tutti” zawiera szereg trafnych diagnoz i krytycznych obserwacji, z którymi trudno się nie zgodzić czytelnikowi obeznanemu z sytuacją gospodarczą i społeczno – polityczną na świecie. Z drugiej strony niektóre propozycje w niej zawarte wydają się niektórym komentatorom utopijne. Utopie – choć niemożliwe do wcielenia – popychają nas jednak do przodu. Być może śmiałe wizje, odważne impulsy i propozycje są nam szczególnie potrzebne dziś, kiedy światowa pandemia wywraca dotychczasowy porządek gospodarczy, a polityka w wielu miejscach wcale nie chce się podporządkować ekonomii (do czego z resztą papież zachęca). Ω
Dominik Filipek